Uszyłam jej za to tunikę. Wykrój jednak jakiś pocyganiony mam bo zamiast XS wyszła solidna M-ka. Córa jednak orzekła, że chodzić w tunice będzie i mam nie wymyślać ;)
Nie wymyślam więc, ale i tak uważam, że wisi na niej jak na kiju ;)
Młodszej postanowiłam uszyć bluzę polarową. Wymarzyłam sobie taką na zamek i z kapturem. Nie znalazłam nigdzie wykroju. Poszłam więc do szmateksu i kupiłam na wagę coś o co mniej więcej mi chodzi. Pociełam w domu i uzyskałam takiego krzywulca :/
Pełna załamka. Zaczęłam kombinować i już czułam, że nic z tego nie będzie. Ale twardo parłam na przód.
Do tego momentu było ok, powiedziałabym, że nawet bardzo ok
Potem wszyłam zamek i sprawa się rypła. Nie wiem jak to się stało ale z jednej strony zamek jest wyżej, a z drugiej kończy się niżej. Bluza leży i dojrzewa. Albo wezmę się za poprawianie, albo podejdę po prośbie do krawcowej.
Ogarnęłam też spodenki dresowe, niby nic, ale dla mnie wyczyn pierwsza klasa. One mają kieszenie ;)
Niepocieszona usiadłam w sobotę do kolejnych poduch PP. I powstały trzy.
Wszystkie wymagają jeszcze dokończenia, tzn muszę doszyć im tyły, a Pusheen marzy o oczach i pepperoni na pizzy. Przydałaby mu się także druga łapka.
Rany, nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tyle naszyłam ;)
Te poduchy to mistrzostwo! Ja uszyłam jedną w trzy dni i myślałam, że to szybko. Przejrzałam sobie archiwum "PP" i trochę mi lepiej, masz dużo więcej doświadczenia!;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń