Pomysł mocno odważny bo nigdy nie szyłam płaszcza, nigdy nie wszywałam rękawów a na dodatek dopiero uczę się szyć i próbuję swych sił w tej materii.
Szmatka leżała więc i nabierała mocy urzędowej. Przedwczoraj znalazłam w sieci wykrój... Klamka zapadła. Dziś siadłam do maszyny i skroiłam płaszczyk czerwony...
Potem zaczęłam zastanawiać sie co do środka... Nic nie pasowało. Wszystkie materiały gryzły się z tą czerwienią. W końcu mój wzrok padł na jeans, który leżał w szafie ... dobry rok. Pomyślałam, że chyba nadszedł moment by go wykorzystać.
Skroiłam i... zabrakło mi na rękawy. Z wściekłości czerwona byłam jak ten materiał...
Teraz dygresja... Razem z dziewczynami z fejsbukowej grupy Bielsko szyje - szyjemy quilt - wyzwanie Molly. Z mojej części zostały mi jeszcze 2 nogawki. Wyciełam więc z nich rękawy i doszyłam do całości :D Kolorystycznie pasuje, a że faktura nieco inna? To tylko dodaje smaczku całości ;)
Gotowa całość prezentuje się tak:
Nie będę ściemniać - idealnie nie jest... Dekold mógłby być mniejszy, kaptur za to ciut większy i minimalnie ciągnie się dołem, ale na prawdę minimalnie - prawie nie widać ;) Córa jest zachwycona, a ja jestem w szoku że SAMA uszyłam coś takiego :D
płaszczyk boski i cudna modelka :)
OdpowiedzUsuńDziekuje :)
OdpowiedzUsuńPłaszczyk SUPER, ja zdecydowanie nie dałabym rady, PODZIWIAM :)
OdpowiedzUsuńTeż tak mówiłam :) Spróbuj, takie cuda tworzysz... na pewno dasz radę :)
Usuń